sobota, 25 stycznia 2014

chapter 17.

Lily's POV.

Weszliśmy do domu Justin'a. Chłopak trzasnął drzwiami co spowodowało, że jego mama usłyszała ten dźwięk  i w mgnieniu oka wyszła z jakiegoś pomieszczenia po czym udała się w naszym kierunku.
- Justin Drew Bieber! Gdzie Ty do cholery byłeś? Martwiłam się o Ciebie! - stanęła naprzeciwko nas i zaczęła nerwowo tupać nogą. Jej wyraz twarzy i ton głosu żądał wyjaśnień.
- Mamo nie używaj mojego drugiego imienia. - powiedział z lekkimi wyrzutami, a na jego twarzy pojawił się grymas. Wyglądał naprawdę bardzo słodko, gdy tak robił. A co do jego drugiego imienia Drew, to podoba mi się. Pasuję to do niego. Mój Justin Drew Bieber, czujecie jak to idealnie brzmi? MÓJ!
Jego rodzicielka była na tyle zła, że nawet mnie nie zauważyła. Czułam się bardzo niezręcznie. Moja mama zawsze uczyła mnie, żeby kłaniać się starszym, bo tego wymaga kultura. Chciałam to zrobić, ale ona była zbyt skupiona na swoim synu.
- Dzień dobry. - odezwałam się cicho i nieśmiałe. Jednak postanowiłam się przywitać, bo gdybym tego nie zrobiła, to nie było by to miłe. Uścisnęłam z nerwów mocniej rękę Justin'a i niezręcznie się poruszyłam.
- O cześć Lily. - gdy usłyszała mój głos automatycznie jej wzrok powędrował na mnie. Podeszła do mnie i chwyciła w swoje ramiona. Chyba miała tak w zwyczaju, bo pierwszy raz gdy ją poznałam zrobiła dokładnie to samo. Nieśmiało odwzajemniłam uścisk, po czym poczułam jak jej ramiona mnie puszczają. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymywałam oddech.
- Jestem na Ciebie strasznie zła dziecko! Jak mogłeś zniknąć na tyle z domu, nie dając żadnego znaku życia? - powiedziała z pretensjami, skupiając znów całą uwagę na swoim synu.
- To moja wina. - powiedziałam niepewnie. Justin spojrzał na mnie ze dziwieniem, również Pattie była zaskoczona moim zachowaniem, ale nie mogłam pozwolić, żeby Justin miał kłopoty przez zemnie gdyż to, że nie wrócił do domu było całkowicie moją wina. Wiec zgodnie ze swoim sumieniem postanowiłam wziąć wszystko na siebie.
- Nie to nie Twoja wina, bo gdyby chciał to by zadzwonił do mnie i poinformował mnie, że nie wraca do domu. - spuściłam głowę w dół, nerwowo przygryzając wargę. Wiedziałam, że przegrałam. Bo mama Justin'a miała racje, gdyby chciał to by do niej zadzwonił i powiedział, że nie wraca na noc do domu. ale to nie zmieniało faktu, że nadal wina była po mojej stronie.
- Oj, mamo daj spokój, przecież jestem w domu, cały i zdrowy. - jego głos był miły i było słychać w nim skruchę. Justin puścił moja dłoń, zbliżył się do mamy i czule ją przytulił. Wyglądało to tak pięknie, że nie mogłam powstrzymać się do uśmiechu.
- Nie jesteś cały i zdrowy bo masz limo pod okiem! - podniosła ton swojego głosu patrząc na Justina.
Ale jak to miał limo pod okiem? Nie widziałam tego wcześniej. Chłopak podszedł do lustra i spojrzał w odbicie, dokładnie przyglądając się swoje twarzy.
- Nie wiedziałam tego wcześniej. - podeszłam no niego i delikatnie przejechałam palcem po jego ranie, która nabierała już fioletowego koloru. Obiął  mnie dłońmi w tali i przyciągnął do siebie, wpatrując się w moją twarz.
- Ja też nie. - wzruszył delikatnie ramionami.
Wiedziałam, że to była moja wina. Gdyby nie ja, nie musiał by teraz chodzić z limem pod okiem.
- Co tu się dzieje? - moją uwagę przykuł, dziewczęcy głos. Obróciłam głowę tak, żeby mieć dobry widok na nią. Była naprawdę piękna. Miała blond włosy średniej długości, idealny delikatny makijaż i duże oczy. Była ubrana w granatową sukienkę, która sięgała jej do połowy ud. Była mojej postury tylko odrobinę niższa ode mnie. Dawno nie wiedziałam tak ładnej dziewczyny. Widać, że bardzo dbała o swój wygląd.
- Danielle? Co Ty tu do cholery robisz? - ciało Justin'a wyraźnie się napięło. Patrzył na dziewczynę z przerażeniem. Byłam lekko zdezorientowana.
- Przyjechałam Cię odwiedzić, bo się stęskniłam. - Justin jeszcze bardziej się spiął. Nie wiedziałam o co chodzi. Przecież nie powinien się denerwować o to, że ktoś go przyjechał odwiedzić. To by wcale nie było dla mnie dziwne, gdyby Justin nie zachowywał się w taki sposób, jego zdenerwowanie udzieliło się i mi.
- Co tu się do cholery dzieje? - nie chciałam tego powiedzieć na głos, ale jakoś tak wyszło. Czułam się jedyną osoba, która nie wiedziała o co tu chodzi. Spojrzałam na Justin'a a on wyglądał na zakłopotanego. Czułam się jak by moje pytanie sprawiło, że zrobił się jeszcze bardziej zdenerwowany.
Zapadła z niezręczna ciszą, a z moich słów pozostało jedynie echo.
- Jestem jego dziewczyną. - cisze przerwała blondynka, która patrzyła się na mnie ze złością w oczach. Justin przybliżył mnie jeszcze bardziej do siebie zacieśniając na mnie swoje ręce. Co tu się do cholery dzieje? Jak to kurwa ona jest jego dziewczyną? To kim do cholery jestem ja?
- Co!? - spojrzałam na Justin'a. Odsunęłam się do niego zsuwając, jego ręce z mojej tali. Dziewczyna podeszła, do Justin'a i namiętnie go pocałowała. Czułam jak moje serce upada na ziemie i łamie się na miliony kawałków. Jeśli wcześniej mówiłam, że George mnie skrzywdził, to nie ma porównania z tym jak się czułam teraz. Czułam się jak śmieć. Co ja takiego zrobiłam, że życie mnie tak każe? Ja mu naprawdę zaufałam. Jestem cholernie naiwna. Przecież to było za piękne, żeby mogło być prawdziwe.
- Chyba powinnam już iść. Do widzenia. - skierowałam swoje słowa do mamy Justin'a, która stała z otwartymi oczami i patrzyła na to co się własnie wydarzyło. Moje oczy się zaszkliły, ale starałam się nie rozpłakać. Odwróciłam się w stronę drzwi i szybkim krokiem poszłam ich stronę.
- Lily czekaj! - Justin po raz pierwszy się odezwał, zignorowałam jego słowa i wyszłam na zewnątrz zamykając za sobą drzwi.

Justin's POV.

- Co!? - spojrzała na mnie, a w jej oczach mogłem zobaczył wszystkie emocje świata. Odsunęła się ode mnie jak by mój dotyk sprawiał jej ból. Nienawidziłem siebie za to, że doprowadziłem ją do takiego stanu, że cierpiała. Niespodziewanie Danielle podeszła do mnie i mnie pocałowała. Odepchnąłem ją, ale ona nie chciała odejść chwyciła mnie za szyje i przytuliła.
- Chyba powinnam już iść. Do widzenia. - powiedziała te słowa do mojej mamy, jej głos drżał jakby powstrzymywała płacz. Odwróciła się w stronę drzwi i szła tak szybko, że myślałem, że zaraz będzie biegła. Odepchnąłem gwałtownie od siebie Danielle, chcąc zatrzymać Lily.
- Lily czekaj! - nie mogłem pozwolić jej odejść, nie teraz. Nie reagowała na to co mówiłem. Wyszła po prostu wyszła.
- Nie jestem już z Tobą od ponad 5 miesięcy, czy Ty nie możesz się z tym pogodzić tylko niszczysz cały czas wszystko na czym mi zależy. Jak tak można? - krzyknąłem z obrzydzeniem w stronę Danielle, a ta stała dumnie naprzeciwko mnie ciesząc się, że Lily tak zareagowała i wyszła. Moje nerwy były znów na wykończeniu. Odwróciłem się i jak najszybciej wybiegłem z domu, żeby odnaleźć moją dziewczynę, o ile jeszcze była moją.
Zobaczyłem w oddalał postać, która malała z każdą sekundą. Ruszyłem w jej kierunku, chyba nigdy nie biegłem tak szybko, musiałem ją dogonić.
- Lily proszę zaczekaj! - krzyknąłem zdyszanym głosem. Biegłem tak szybko, że nie mogłem przez chwile oddychać.
- Proszę nie ignoruj mnie. - zacząłem iść koło niej. Tak, nareszcie ją dogoniłem. Miała głowę spuszczoną w dół i pociągała nosem co oznaczało, że płakała. Stanąłem naprzeciwko niej, tak żeby nie mogła iść dalej próbując ją przytulić.
- Nie dotykaj mnie! - odepchnęła moje ręce po czym cofnęła się do tyłu w akcie obrony.
- Kochanie.. - przybliżyłem się do nie o krok, a ona znów się oddaliła.
- Nie nazywaj mnie tak! - nie pozwoliła mi dokończyć, tego co chciałem powiedzieć.
- Proszę posłuchaj mnie. - spojrzałem na nią. Po jej policzkach spływały łzy, miała znów rozmazany makijaż, a w oczach widać było ból jeszcze większy niż przedtem. Czułem się temu winny.
- Po co mam Cie słuchać? Żebyś powiedział mi jakieś kłamstwo? Może jeszcze powiesz mi, że jej nie znałeś, a ona tak po prostu przyszła sobie do Ciebie do domu. Późnej niespodziewanie powiedziała, że tęskni i rzuciła Ci się na szyje, a na koniec Cię pocałowała, a Ty przez cały czas nie wiedziałeś o co chodzi. - krzyczała na mnie, jeszcze nigdy nie wiedziałem, żeby mówiła tak głośno. Złość z każdej sekundy na sekundę w niej rosła, a łzy nadal spływały po jej policzkach.
- Nie, nie miałem zamiaru tego powiedzieć. Znam ją. Byłem z nią przez ponad rok, dopóki nie przyłapałem jej z moim "przyjacielem" który pieprzył ją w dupę w moim domu. Pamiętasz wtedy co przyszła druga przesyłka i ja poszedłem otworzyć drzwi? - Nie czekałem, aż przytaknie. mówiłem dalej  by mi nie przerywała. - To był Connor, brat Josh'a tego co pieprzył moją Danielle. Dlatego z nim rozmawiałem i wspomniał o tamtym wydarzeniu. Później spytałaś mnie dlaczego z nim rozmawiałem, ale zbyłem Cię mówiąc, że to jakiś kolega. Naprawdę nie chciałem, żeby ktoś o tym wiedział. To mnie za bardzo bolało, ale teraz żałuje, że Ci nie powiedziałem. Bo nie stalibyśmy teraz tutaj. Kochałem Danielle najbardziej na świecie, była dla mnie najważniejsza, ale nikt mnie nigdy tak nie zranił jak ona. Rozstałem się z nią ponad 5 miesięcy temu. Kochałem ją tak bardzo, że był bym nawet jej w stanie to wybaczyć, gdyby nie zrobiła tego z moim niby przyjacielem w moim domu. Nigdy w życiu nikt mnie tak nie poniżył. Od tamtej pory bawiłem się każdą dziewczyną, zależało mi tylko na tym, żeby dobrać się im wszystkim do majtek. Wiem, że je raniłem, ale tak rozładowywałem swój gniew i złość, która cały czas we mnie siedziała. Wszystko się zmieniło gdy pojawiłaś się Ty. Jesteś jedyną dziewczyną od 5 miesięcy, na której mi zależy jako na osobne, a nie tylko żeby ją przelecieć i zostawić. Nie wiem co w sobie masz, ale zakochałem się w Tobie. Proszę nie zostawiaj mnie. Nie teraz gdy znów wszystko zaczęło się mi układać. - w moich oczach pojawiły się łzy, była pierwszą osobą, której to powiedziałem. Ten ból był zbyt silny, żebym mógł przedtem to zrobić. Oczy Lily się rozszerzyły, a wyraz jej twarzy złagodniał.
- Kochanie dlaczego wybiegłeś z domu? - to była znów Danielle. Jak ona miała czelność tu w ogóle przychodzić? Spojrzałem na Lily. Przeszywała wzrokiem ciało Danielle. Znów była wściekła. Przetarła rękami rozmazany makijaż i stała się strasznie poważna, jej wzrok był zimny i groźny.
- Jeśli jeszcze raz odezwiesz się tak do mojego chłopaka to wyrwę Ci z głowy te twoje tlenione kłaki. - stanęła przede mną, jak by próbowała odizolować mnie od Danielle. Tego nigdy bym się nie spodziewał, nie wiedziałem jej jeszcze takiej groźnej.
- On jest mój czy tego chcesz czy nie. Prawda kochanie? - Daniell zbliżyła się w moim kierunku, ale Lily zasłoniła jej drogę. Zacisnęła swoje poranione piąstki, jak by chciała ją uderzyć.
- Ostrzegałam, a teraz zabije Cię Suko! - powiedziała przez zaciśnięte zęby i rzuciła się z pięściami na Danielle.
Lily wymierzyła strzał w twarz Danielle tak, że ona przewróciła się na ziemie, ale nie przestała, rzuciła się na nią i zaczęła ją ciągnąć na włosy. Siedziała na niej, orkiem i uderzyła jej głowa o asfalt. Danielle próbowała się bronić, ale Lily była tak zła, że nie dawała jej nawet szansy na to, żeby mogła ją dotknąć. Podszedłem do Lily i wziąłem ją na na ręce ściągając ją z Danielle. Nie mogłem pozwolić, żeby dłużej ją bija bo zrobiła by jej jakąś krzywdę.
- Puść mnie! Przysięgam zabije ją! - zaczęła wyrywać się z moich ramion. Miała nogi uniesione do góry, bo próbowała jeszcze kopnąć leżącą Danielle.
- Justin natychmiast mnie puść! - jeszcze bardziej zaczęła się wyrywać, ale nie dała rady byłem zbyt silny na to, żeby mogła to zrobić. Jej drobne ciało było przyklejone do mojej klatki piersiowej i próbowałem ją jakoś uspokoić, ale na razie nie dawałem rady. Danielle leżała na ziemi i zwijała się z bólu.
- Kochanie uspokój się. - szepnąłem jej cicho do ucha, a jej ciało się trochę uspokoiło. Oddech zaczynał być bardziej równy i już nie próbowała mi się wyrywać. Danielle zaczęła podnosić się z ziemi jęcząc przy tym z bólu.
- Czy Ty jesteś nienormalna!? - Danielle wstała z ziemi strzepując z siebie piach. Chwile po tym podeszła do Lily i gwałtownie wymierzyła jej strzał z otwartej ręki. Lily nie mogła na to zareagować, bo ją trzymałem. Sposób w jaki Danielle to zrobiła, sprawiło, że puściłem Lily, ale po chwili tego pożałowałem. Jej nerwy znów przejęły nad nią kontrolę. Po raz kolejny rzuciła się na obolałą już dziewczynę. Zaczęła szarpać ją za włosy, w akcie obrony Danielle zrobiła to samo. Nie mogłem już na to patrzeć. Wszedłem w środek ich bójki i zaczęłam je rozdzielać. Obie były wściekłe i nie panowały na tym co robiły. Dostałem w twarz od którejś z nich. Nawet nie wiem od której. Tym razem wziąłem Lily na ręce i zacząłem szybko oddalać się od tego miejsca.
- Pójść mnie Justin albo Ciebie też uderzę! - znów próbowała się mi wyrwać. Jej groźba w moją stronę wydawała mi się śmieszna. Przecież ona nic nie mogła mi zrobić. Zaczęła uderzać swoimi piąstkami w moje plecy, ale po chwili poddała się, gdy zdała dobie sprawę, że mnie to nie rusza. Teraz już dużo spokojniejsza spoczywała na moim ramieniu, jej nogi wsiały wzdłuż mojej klatki piersiowej, a głowa była u mnie na plecach. Postawiłem ją na ziemie, delikatnie objąłem jej twarz rękami by sprawdzić czy nie ma żadnych obrażeń. Na szczęście była cała i zdrowa. Nie miała na sobie, nic co by stwierdziło, że przed chwilą przeżyła walkę życia. Jedynie jej ubrania były brudne, ale to nic.
- Jesteś szalona. - nachyliłem się nad nią, po czym delikatnie ją pocałowałem. Szybko odwzajemniła pocałunek i przybliżyła się do mnie.
-  Chodź. - wziąłem ją za rękę i zacząłem prowadzić w stronę domu.
- Gdzie idziemy? - lekko się za mną wlekła, wydając z siebie jęk niezadowolenia.
- Do domu, muszę się wykąpać i przebrać, a później możemy jechać do Ciebie.
- Okej.
Resztę drogi szliśmy w ciszy, ale to była przyjemna cisza. Ona nadal była moja.

Lily's POV.

Ta suka mnie niesamowicie wkurwiła. Jak ona mogła tak skrzywdzić Justin'a, a potem po tylu miesiącach przyjść i udawać, że jest wszystko dobrze. Ona musi mieć jakieś zaburzenia psychiczne. I oto właśnie takim sposobem, znalazłam u mnie podobną cechę co i u Georga.
Nerwy mi puściły, gdy nazwała go swoim "kochaniem" poczułam okropną zazdrość i jedyne czego pragnęłam to ją zabić.
Nigdy bym się nie spodziewała, że tak zareaguję. Rzuciłam się na nią z pięściami jak by to było coś normalnego. Biłam ja znieważając na straszny ból w kostkach u moich rąk. Miałam je całe poranione po tym jak wpadłam w dziki szał. Tak naprawdę pierwszy raz w życiu biłam się z dziewczyną. I to ja ją pierwsza uderzyłam. Sama siebie nie poznaje, zawsze unikałam takich rzeczy. Nigdy nie pochwalałam tego jak dziewczyna biła się z dziewczyną. Ba, nie tylko tego nie pochwalałam jak zawsze się z nich śmiałam, a teraz byłam jedną z nich i to z mojej winy. O ironio. Pamiętam jak Jessy biła się kiedyś z dziewczyną... Później przez jakieś dwa tygodnie nie dawałam jej o to spokoju i czasy czas się z niej śmiałam.

                                                                      ***

Zaraz za nami do domu weszła Danielle zatrzaskując za sobą drzwi. Justin chciał coś powiedzieć, ale go wyprzedziła.
-  Wiesz co Justin? Wcale nie żałuje tego, że mnie przyłapałeś gdy Josh mnie pieprzył. Może nie był lepszy od Ciebie, ale cieszę się że cierpiałeś. Jesteś głupi. Za bardzo angażujesz się kiedy kogoś kochasz, a później to Cię zniszczy. - stała cała brudna przed nami, z nosa ciekła jej krew. Dobrze Ci tak głupia suko.
- Ona też się zniszczy. - wskazała palcem na mnie i patrzyła z zazdrością. W oczach Justin'a mogłam zobaczyć smutek na wspomnienie z tego dnia. Ona naprawdę go zniszczyła. Nienawidziłam jej za to tak samo bardzo jak nienawidziłam Georga. W tym momencie nie żałowałam, ani jednego strzału który wymierzyłam w jej twarz.
- Nie mierz wszystkich swoją miarą dziwko. - Danielle stała oszołomiona gdy z moich ust wydobyły się te słowa. Chyba zdała sobie z sprawę jakie one miały znaczenie. Chwile po tym otrząsnęła się ruszyła, przed siebie wchodząc do jakiegoś pomieszczenia. Nie była tam długo, bo jakieś 30 sekund po tym wyszła. Miała ze sobą czarną skórzana torebkę pośpiesznie ruszyła w stronę drzwi unikając, naszych spojrzeń. Gwałtowanie je otworzyła i wyszła na zewnątrz zatrzaskując je za sobą.
- Josh William? - odezwała się zaszokowana Pattie. Cieszyłam się, że ktoś się odezwał, bo ja nie dała bym rady.
- Tak. - Justin włożył ręce do kieszeni spodni i spuścił głowę w dół.
- Przecież był Twoim przyjacielem. - patrzyła na niego nie rozumiejąc co się dzieje.
- Tak, mamo BYŁ! Już nim nie jest. - podniósł głowę do góry i spojrzał na swoją rodzicielkę.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś? - smutno na niego spojrzała.
- A miałem się czym chwalić?
- Justin jestem Twoja matką, powinieneś mi o tym powiedzieć. - Pattie czuła się tym urażona tym, że nic jej nie powiedział. Miałam wrażenie jakby obwiniała się za to, ale tak mi się tylko wydaje. Przecież to nie jej wina, że "dziewczyna" go zdradziła.
- Chciałem i to wiele razy, ale nie wiedziałem jak to zrobić.. Przecież nie mogłem przyjść do Ciebie i powiedzieć "Cześć mamo, nie jestem już z Danielle, bo mnie zdradziła pieprząc się z moim niby przyjacielem u nas w domu." - spojrzał na nią, a jego oczy znów zaszły łzami. Nie radził sobie z tym wszystkim.
- Synku.. - otworzyła ramiona i podeszła do Justin'a przytulając go i pocieszając. Justin oplótł ją swoimi ramionami i podniósł do góry. Widać było ulgę na jego twarzy, że nie będzie musiał już tego trzymać w sobie.
- Więc jesteście razem? - Pattie odsunęła się od Justin'a i spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy. Poczułam jak moje policzki robią się gorące. Za chwile Justin stał już za mną.
- Tak. - odpowiedział dumnie. Oplótł swoje ręce wokół mojej tali i położył brodę na moim ramieniu.
- O jejku jak fajnie. - kobieta zaczęła klaskać i podbiegła do nas obejmując nas swoimi ramionami. Pattie zachowywała się jak nastolatka.
- Dobra moje kobietki.. Ja idę się wykąpać, a wy poplotkujcie sobie o tym, o czym plotkują dziewczyny. - razem z Pattie wybuchłyśmy śmiechem, a Justin popatrzył się w niezrozumieniu.
- No co? - lekko się skrzywił i wzruszył ramionami.
- Nic. - odpowiedziałyśmy równocześnie z Pattie. Justin podszedł do mnie pocałował mnie w usta, a Pattie w policzek.
- Jesteście dziwne. - uśmiechnął się i poszedł w stronę schodów prowadzących na górę.
- No to kawa? - zapytała podekscytowana Pattie. Ona była tak przyjemną osobą, że nawet nie czułam tej dużej różnicy lat między nami.
- Jasne. - kobieta wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła do kuchni. Zaczęła błąkać się po wielkim pomieszczeniu w poszukiwaniu nie wiadomo czego. Za jakieś pięć minut podeszła do stolika i postawiła przede mną kubek z kawą i na miejscu na którym ona będzie siedziała drugi kubek. Przyniosła również ze sobą ciastka i cukier.
- Więc teraz jesteś z moim synem? - usiadła naprzeciwko mnie i uśmiechnęła się miło. Nie sądziłam, że od razu wyjdzie mi z takim tekstem. Poczułam się bardzo niezręcznie.
- Ummm... No na to wygląda. - poruszyłam się niezręcznie na kuchennym krześle. Dziwnie się czułam bardzo dziwnie.
- Ale fajnie, mówiłam mu że jesteś idealna dla niego. - odpowiedziała dumnie. Ale co? Jak to ona mu mówiła, że jestem dla niego idealna?
- Ale jak to? Rozmawialiście o mnie? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- No tak. Nie uwierzyłam mu jak wtedy powiedział mi, że poznał Cię dopiero w szkole. On patrzył na Ciebie inaczej niż na koleżankę ze szkoły, którą poznał kilka dni temu. Gdy na ciebie patrzył w jego oczach widziałam troskę. Później jak zachował się w sypialni u twoich rodziców. Tak nie zachowuje się mój syn w stosunku do koleżki z klasy.
- A powiedział coś konkretnego jak się poznaliśmy?
- Nie, od niego trudno wyciągnąć takie informacje. Nie lubił ostatnio rozmawiać o swoich uczuciach ani o swoim życiu, ale potrafię dużo odczytać z jego wzroku i zachowania. Przecież jest moim synem.
- Lily.. - otworzyłam usta, chciałam coś powiedzieć, ale Pattie mi przerwała.
- Słucham? - ciekawość wymalowała się na mojej twarzy. O co mogła chcieć zapytać mnie Pattie?
- Widziałaś o tym co zrobiła mu Danielle? - niepewnie zapytała.
- Nie.. Dziś się o tym dowiedziałam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i smutno spojrzałam na jej twarz.
- A co do Danielle to dlaczego ona była taka poraniona?
- Ummmm.. - spuściłm głowę i nerwowo zaczęłam bawić się pacami.
- Ty jej to zrobiłaś? - oczy Pattie się rozszerzyły i patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Tak trochę. - zakłopotanie było słyszalne w moim głosie.
- Ale jak to? - zaciekawienie wymalowało się na jej twarzy, jak by nie dowierzała w to co usłyszała.
- No bo wyszła do nas na dwór, a Justin zdążył powiedzieć mi o tym co mu zrobiła i jak do nas podeszła powiedziała do niego "Kochanie", poczułam straszna zazdrość, nie wytrzymałam i rzuciłam się na nią z pięściami. - wzruszyłam ramionami. Nie miałam odwagi spojrzeć na Pattie.. Czułam się strasznie zażenowana całą to sytuacją.
- Zuch dziewczyna, dobrze zrobiłaś. A tak w tajemnicy pomiędzy nami też kiedyś biłam się z dziewczyna. - przybliżyła się do mnie i powiedziała to szeptem jak by bała się ze ktoś to usłyszy. Jak to mama Justin'a biła się z kimś?
- Ale jak to?
- Tak wyszło. Byłam wtedy młoda. Miałam ze 20 lat i jakaś dziewczyna przystawiała się do taty Justin'a więc pokazałam jej, że on jest mój. Później nie pokazywała się nigdzie przez dwa tygodnie. To było szalone. Ale tak jak i Ty byłam zazdrosna. - na wspomnienia z tamtych czasów pojawił się uśmiech na jej twarzy.
- Dobrze pani zrobiła. Trzeba walczyć o swoje. - powiedziałam z uśmiechem.
- Dokładnie tak. - popatrzyła się na mnie i upiła łyk kawy ze swoje kubka. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni.
- Przepraszam na chwile. - powiedziałam grzecznie i wstałam od stołu. Wyjęłam urządzenie i przejechałam palcem po ekranie, żeby odebrać połączenie od Jessy.
- Jak to do cholery George u Ciebie był?
_________________________________________________________

Co George robił u Jessy?
Czy zrobił jej jakąś krzywdę?

tak wygląda Josh <- KLIK

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak kocham czytać wasze komentarze. <3
ps. Podziękowania dla @adverture_32 <3

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Ale Lily się zdenerwowała... czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Uwielbiam Lily x
    Informuj mnie na tt ;)
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to :D
    haha a najlepsze jak się rzuciła na nią :D
    ~@JBSmileIsMyLife xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nastepny <33333
    /@tbhidkandidcx

    OdpowiedzUsuń
  5. jdlkjasdkjaskdjakslj !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww ty jestes taka boska ze ol jeeee. Kocham jak ty to piszesz. Tu sie kurde dziewczyna nowa pojawia Lily juz odchodzi a pozniej sie leja. A na koniec jak gdyby nigdy nic pija sobie kaweczke i plotkuja. Ahahaha nie no to jest swietne. Naprawde tyle zdarzen w jednym rozdziale. Ale kurde na koncu jak zwykle. Rozumiem ze mam sie do tego przezwyczajac. Konczysz w taki momemcie
    jejuuum no ale nic nie mowie bo to tworzy cale napiecie.
    Jeszcze raz dziekuje i sory za bledy.
    @Just_to_dream_

    OdpowiedzUsuń
  7. Lily jaki świrus hahahahah, ale dobrze zrobiła należało siętej wrednej małpie daniele!
    Pozdrówki :D PS. Kocham twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  8. OMB i bardzo dobrze tak Danielle należało jej się :)
    cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE JESTR CUDOWNE JFNGKDJF

    OdpowiedzUsuń
  10. BOZIU TO JEST GENIALNE KDSHBFSJDVBHIDFVBIDFVDFVBDVBUDBYVDJ NIE MAM NIC LEPSZEGO DO NAPISANIA XD JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NN! SZYBKOOOOO *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie czekam na kolejny <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy bedzie next.? ;D Czekam z niercipliwieniem..;3 @_Litttle_Me

    OdpowiedzUsuń