Justin's POV.
- Zostań ja otworze. - nie mogłem pozwolić, żeby poszła otworzyć te drzwi. Bo gdyby stał przed nimi George nie wiedziała by co ma zrobić. On jest nieobliczalny, i nieraz mnie przeraża jego zachowanie względem Lily. Nie żebym nie go bał, bo on może mi gówno zrobić. Ale boje się o Lily, bo jej może grozić niebezpieczeństwo. A właściwie, to jej grodzi. Bo nie zawsze jestem z nią. I właśnie tego najbardziej się boję. Co ona zrobi, gdy pojawi się George, a mnie nie będzie w pobliżu? Podszedłem do drzwi i gwałtownym ruchem je otworzyłem. Spojrzałem na Lily, a w jej oczach mogłem zobaczyć panikę mieszającą się ze strachem. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo ciałem zabrać do niej ten cały ból i strach, który przeszywał ją od stóp do głowy. Ogarnęła ją wielka ulga, gdy zobaczyła, że przed drzwiami nie stoi George. Jak by kamień spadł jej z serca. Mi też ulżyło, bo nie chciało mi się na niego patrzeć.
- Czego? - mój chamski ton głosu sprawił, że chłopak na zewnątrz wzdrygnął się i spuścił głowę w zakłopotaniu.
- Ummm, mam do dostarczenia przesyłkę dla Lily Evans. Jest może w domu? - w trakcie mówienia drapał się po głowie i niezręcznie się kręcił. Ten koleś się mnie bał. I dobrze.
- Nie ma, jestem je chłopakiem i mogę ją odebrać za nią. - włożyłem ręce do kieszeni i czekałem na jego reakcje. Ten koleś nic mi nie zrobił, a już mnie wkurwia i kogoś mi on przypomina. Ale kogo?
- Nie wiem czy może odebrać przesyłkę osoba, która jest z nią niespokrewniona. - bał się na mnie spojrzeć. Stał i patrzył się na swoje buty.
- Jak chcesz, ale to nie ja będę jeździł kilka razy, żeby ją dostarczyć. Tylko Ty. A i tak jej nie dostarczysz, bo zawsze na złość ja Ci jak będę otwierał drzwi. Wiec wybieraj. Konfrontowanie się ze mną, nie wiadomo ile razy, czy danie grzecznie mi tej przesyłki i pójście stąd by zajmować się dalej swoją pracą. - każde słowo wymówiłem bardzo wyraźnie, żeby dokładnie zrozumiał co miałem na myśli mówiąc, że będzie się musiał ze mną konfrontować. Chciałem wrócić jak najszybciej do środka i spędzić trochę czasu z Lily. Ten chłopak naprawdę musiał widzieć to, że jestem wkurzony i że nie warto ze mną zadzierać jak tak się zachowywał, a może chodziło o coś innego? Miałem wrażenie, że skądś go znam. Tak, na pewno go znałem.
- Mam wrażenie, że skądś Cie znam. - powiedziałem przyglądając się mu bardzo uważnie.
- Tak, Justin znasz mnie. - podniósł głowę go góry i spojrzał na mnie, ale nadal był bardzo zdenerwowany.
- Connor? - zapytałem ze zdziwieniem. Tak to musiał być on. Spojrzałem na jego uniform i rzuciła mi się i oczy naszywka "Connor William" Teraz byłem pewny, że to on. Ale zmienił się od momentu kiedy ostatnim razem go widziałem.
- Tak Justin to ja. - wzruszył ramionami i przyglądał mi się.
- Co Ty tu robisz? - wyjąłem jedną rękę ze spodni i przejechałem nią po włosach układając usta w jedną linie.
- Pracuje. - czy on miał mnie za idiotę?
- Przecie wiedzę, że pracujesz. Ale dlaczego tak daleko od domu?
- Akurat tu mnie wysłali i takim sposobem się tu znalazłem.
- Ej Connor.. Sorry, że byłem taki nie miły ale nie poznałem Cie, a do tego jestem wkurzony. - było mi głupio, że tak go potraktowałem. Przecież on nic złego mi nie zrobił.
- A to nie chodziło Ci o Josh'a?
- Co?
- Myślałem, że jesteś taki niemiły dla mnie z powodu Josh'a, a nie dlatego, że mnie nie poznałeś.
- Nie mógłbym bym dla ciebie chamem tylko dlatego, że masz zjebanego brata. Przecież, to nie Twoja wina. Ty mi nic nie zrobiłeś. - odpowiedziałem spokojnie, ale na wzmiankę o Josh'u zagotowało się we mnie ze złości.
- Ugh.. Myślałem, że masz też do mnie żal o to, co się stało. Może nie żal dokładnie o to całe zajście, ale o to, że jestem jednak jego bratem. Ale jak widać myliłem się. I jestem mi nadal bardzo głupio za to co Ci zrobił. - uśmiechnął się lekko do mnie, i widać było jak ulga wkrada się na jego twarz. Już nie był taki spięty, ani zdenerwowany.
- Nie gadajmy już o tym, nie lubię tego tematu. - spuściłem głowę do dołu i popatrzyłem się na swoje stopy. Chciałem o tym zapomnieć, a przybycie Connor'a sprawiło, że wspomnienia wróciły.
- Możesz dać mi już tą paczkę? - chciałem szybko zmienić temat, a to jedyne, co przyszło mi sensownego do głowy w tym momencie.
- Jasne. - podał mi pudełko do ręki, a na jej wierzch położył kartę wraz z długopisem, którą musiałem podpisać jako odbiorca.
- To wszystko?
- Tak, i muszę już iść, bo mam jeszcze dużo przesyłek do rozwiezienia. - wyciągnął niepewnie rękę w moją stron, jak by bał się, że go oleje. Ale nie miałem takiego zamiaru, uścisnąłem jego dłoń i lekko się uśmiechnąłem, żeby rozładować napięcie.
- Miło było Cię znów zobaczyć. Cześć. - powiedział i odwrócił się w kierunku swojego służbowego busa.
- No cześć.
- Ej, Justin.. - odwrócił się nagłe, i spojrzał mi prosto w oczy.
- Co?
- Cieszę się, że wtedy tak mu zmasakrowałeś twarz. Należało mu się to. - powiedział pewnie, po czym odwrócił się i wszedł do samochodu.
To dziwne było zobaczyć Connor'a po tylu miesiącach. Teraz główną myślą w mojej głowę był tamten okres mojego życia. Niezbyt miły okres mojego życia. Ciesze się, że to już za mną. Bo nie wiem czy dał bym rade przejść jeszcze raz przez to samo. Wspomnienia bolą, przeszłość też. Mam dopiero 19 lat, a już chciałbym wymazać z pamięci niektóre dni..
A co do tej przesyłki to, jeśli to znów przesyłka od tego jebanego skurwiela, to przysięgam, że go zabije. W tym momencie jestem do tego zdolny w stu procentach. Wszedłem do domu mając w rękach pudełko. Zamknąłem nogą drzwi i podszedłem do Lily stawiając je na drewnianym stole.
- Z kim rozmawiałeś? - po wejściu do domu Lily stała i patrzyła się na mnie. A zaciekawienie było wymalowane na jej twarzy.
- Stary znajomy, z miejscowości w której przedtem mieszkałem. - nie chciałem o tym gadać, musiałem powiedzieć tylko tyle, i nie ukrywając starałem się ją jak najszybciej zbyć. Ta sprawa mimo takiego upływu czasu nadal bardzo mnie boli. Nie zadawała dalszych pytań, wiec chyba mi uwierzyła. Ciesze się, że nie muszę jej nic mówić.
- Co to? - lewą ręka zagarnęła włosy na ucho i nerwowo bawiła się palcami. Usiadła naprzeciwko pudelka i wpatrywała się w nie, jak by miała znaleźć tam jakieś zwłoki. Jeśli to przesyłka od George'a, to wcale bym się nie dziwił jak by były tam nawet zwłoki, ten koleś jest nienormalny. Ale nie wiedziałem od kogo to, bo nie było nadawcy. Może strach miał tylko wielkie oczy?
- Jakaś paczka. - podszedłem koło niej i usiadłem na krześle. Łapiąc ją delikatnie lewą ręką w pasie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Chciałem je otworzyć, ale nie wiedziałem czy ona jest gotowa.
- Od kogo to? - jej pozycja się nie zmieniła, nadal ślepo wpatrywała się w tekturę przewiązana sznurkiem. Nawet nie reagowała na mój dotyk.
- Nie mam pojęcia.. Nie ma nadawcy.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Nienawidziłem widzieć jej w takim stanie, a teraz wyglądała prawie tak samo, jak ją uratowałem. Jest silna i to bardzo, ale to ją przerasta. To nie ta sama osoba, która przed chwilą mnie całowała i zgodziła się być moją dziewczyną. Tak.. Zgodziła się. Mimo tego pieprzonego George jestem szczęśliwy. Naprawdę cholernie mi na niej zależy. Najbardziej pociąga mnie w niej to, że jest nieprzewidywalna. Nigdy nie wiem jak i na co zareaguje. Pociąga mnie to. Naprawdę mógłbym ją pokochać, o ile już tego nie zrobiłem.
- Otwórzmy to. - wstała ze swojego miejsca i chwyciła pudełko w swoje male dłonie. Była bardzo pewna siebie. Całkowite przeciwieństwo tego, jak zachowywała się chwile temu. Byłem zdziwiony jej zachowaniem. Ale własnie taka ona jest. Nieobliczalna? Szalona? Odważna? To chyba najlepsze określenia na nią i może bipolarna. Nie zrozumcie mnie źle.. Jest dziewczyną, ale nawet dziewczyny, które znałem nie miały tak częstych wahań nastrojów jak ona.
Stanąłem obok niej i patrzyłem uważnie jak rozrywa pudełko, starając się dostać do zawartości.
Lily's POV.
Serce prawe wyskoczyło mi z klatki piersiowej, ręce trzęsły się, a strach wypełniał mnie całą. Coś uciskało mnie żołądku z nerwów i czułam, że zaraz zwrócę wszystko. Tak chciało mi cholernie się wymiotować. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać po otworzeniu tej przesyłki. Rozrywałam górę pudelka na strzępy nie zwracając uwagi na Justin'a, który opiekuńczo trzymał mnie w tali i pocierał delikatnie mój bok, starając się dać mi otuchę.
- O kurwa! - na dnie pudełka zobaczyłam zdjęcia. Byłam na nich ja, ja, ja z George'm i jeszcze raz ja. Czułam, że już dłużej nie wytrzymam. Rzuciłam zdjęcia na ziemie i pobiegłam na górę do łazienki. Zwróciłam całą zawartość mojego żołądka. Tak źle nie czułam się chyba nawet wtedy, jak obudziłem się u niego. To było gorsze. Bo wiedziałam już na czym to wszystko polega. Teraz już miałam pewności, do to tego co robiłam z George'm. A raczej tego co on robił ze mną. Pieprzony sukinsyn. Spuściłam wodę w toalecie i wytarłam usta papierem toaletowym. Usiadłam na zimnej podłodze dławiąc się swoimi łzami. Nie mogłam tego opanować. Tak bardzo go nienawidziłam. Dlaczego to akurat mnie musi prześladować? Co jak mu do cholery takiego złego zrobiłam, że niszczy moje życie? Uderzałam pięściami o płytki w mojej łazience. Zachowywałam się jak szaleniec. Ból przeszywał mnie całą. Ale nie był on tak straszny jak ten ból psychiczny. Czułam jakbym przegrała życie, jakby całe szczęście zostało mi odebrane, a został jedynie ból i cierpienie. Poczułam kogoś dotyk, miałam przed oczami twarz George'a. Krzyczałam starając się wyrwać z jego uścisku. Chwile po tym poczułam się już lepiej. Moje ciało się zrelaksowało, a przed oczami zrobiło mi się szaro.
Justin's POV.
Widziałem jak jej ręce wyciągają zdjęcia, jej przerażenie wzrosło do takiego stopnia, że sama nie wiedziała co już robi. Nigdy nie wiedziałem nikogo w takim stanie. W pewnej chwili upuściła zdjęcia, które miała w reku na podłogę. Gwałtownie zwróciła się w stronę schodów, przewracając pudełko, w efekcie czego leżało teraz na dywanie odwrócone do góry nogami. Biegła na górę tak szybko, że nawet nie zdążyłem zareagować. Słyszałem jak wymiotuje. Nie wiedziałem jak się zachować. Tak.. Byłem również przerażony. Podniosłem z ziemi te zdjęcia. Moje wkurwienie wzrosło na max'a, gdy zobaczyłem Lily leżącą półprzytomną na łóżku, a na niej leżał ten skurwiel. Całował ją po szyi i robił zdjęcia. To jest ohydne. Kolejne zdjęcia pokazywały kolejne sceny z tego co z nią robił. Jak można tak wykorzystać bezbronną dziewczynę? Jak popierdolonym trzeba być, by zniszczyć w taki sposób jej życie i psychikę. Przecież takie coś zostawia rany do końca życia. Przysięgam, że go zabije za to, że położył na niej swoje ohydne ręce. Kopnąłem pudełko, żeby rozładować swoja frustracje, która przepełniała mnie całego. Wiem to głupie, żebym kopał pudełko, które prawie nic nie ważyło, ale musiałem coś zrobić, a nie chciałem demolować jej domu. Pudełko poleciało na drugi koniec pokoju, rozwalając się w połowie lotu. Na ziemi leżała karteczka, której nie wiedziałem wcześniej. Zapewne leżała pod pudelkiem. Schyliłem się po nią by odczytać co tam jest napisane. Szybko wziąłem świstek do ręki i otworzyłem go, musiałem jak najszybciej odczytać tą wiadomość. "Widzisz jak dobrze było nam razem? Jeszcze nie raz to powróżymy. Do zobaczenia wkrótce moja kochana. - George."
Kurwa, kurwa, kurwa co za popierdolony koleś. Zgiąłem ta kartkę i w sadziłem w tylą kieszeń swoich spodni. Nie mogłem pozwolić na to, żeby Lily to zobaczyła.
Słyszałam przeraźliwy płacz, który dochodził z piętra. Bolało mnie serce gdy słyszałem jak płaczę. Szybko pobiegłem na górę by ją znaleźć. Co nie było trudne. Wszedłem do łazienki, a ona siedziała na ziemi cała zapłakana i uderzała pięściami o nią. Jej kostki były zakrwawione, a ona wyglądała jakby wpadła w jakiś trans. Przestraszyłem się, że może wyrządzić sama sobie krzywdę. Szybo podszedłem do niej. Kucnąłem i złapałem jej ręce, żeby przestała to już robić. Na mój dotyk jedynie zareagowała, paniką i przerażeniem.
- Nie dotykaj mnie! Przestań mnie krzywdzić! - teraz jej małe pieści urażały w moją klatę, pozostawiając na mojej bluzce ślady krwi. Próbowała się bronić. Cały czas miała zamknięte oczy. To wszystko wyglądało strasznie.
- Kochanie to ja Justin. Uspokój się. - przytuliłem ja do siebie, a jej ciało stało się sztywne, tak jak by ona nie mogła z nim zrobić nic. Jej oczy zamknęły się, usta zrobiły się sine. Twarz była blada, a głowa opadła do tyłu.
- Kochanie popatrz na mnie! - siadłem na ziemi. Uniosłem ją do góry tak, że teraz jej głowa spoczywała na mojej ręce na pośladkami siedziała na moich kolanach. Nie mogłem pozwolić, żeby upadła.
- Kochanie obudź się proszę!!! - cholernie się o nią bałem. Mój głos był zdesperowany, ale mimo wszystko starałem się, zachować zimną krew. Musiałam racjonalnie myśleć. Poklepałem ją delikatnie po policzku, ale nie reagowała na nic. Jej skóra stawała się coraz zimniejsza. A twarz robiła się jeszcze bardziej blada niż, przedtem. O ile w ogóle dało się mieć jeszcze bardziej bladą twarz. Jej puls był ledwo wyczuwalny. To wszystko nie wyglądało dobrze.
- Proszę nie zostawiaj mnie.
_______________________________________________
Kim jest Josh?
Co tak złego wydarzyło się w życiu Justin'a, że nie chciał o tym rozmawiać?
Co się stało Lily?
TAK WYGLĄDA CONNOR. ;) <- KLIK
Chciałam poprosić was o dodanie byle jakiego komentarza pod tym rozdziałem, może to być nawet zwykła kropka. Chcę zobaczyć dla ilu osób pisze, jest to dla mnie bardzo ważne, wiec nie ignorujcie tego. Z góry dziękuje. <3
PS. dziękuję za ponad 15 tysięcy wyświetleń hrfbruhvgejrhvfhjwevrbghjwewmneluhfebrfehjrvblerflerf!!! <3
Boże jaki emocje to było genialne ;) wgl jak ten Georg mógł coś takiego jej zrobić to było straszne i obrzydliwe ;/ a pozatym zastanawiam sie co sie jej stało już czekam na następny pozdrawiam Kiyoko xoxo
OdpowiedzUsuńflkdjfksdjflk KOCHAM TO OPOWIADANIE!
OdpowiedzUsuńOMG. JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO! KIEDY SIĘ POJAWI?
OdpowiedzUsuńMYŚLĘ ŻE ONA MOŻE BYĆ W CIĄŻY Z TYM OHYDNYM GEORGIEM ALE MAM NADZIEJĘ ŻE NIE JEST. FUUU ON JEST OBRZYDLIWY. POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY XOXO @ekri2000
prawdopodobnie następny rozdział będzie w piątek. ale jeszcze będę Cię informowała. xx
UsuńAaaaaaa kfbjkdnkdlndkdklsn dawaj następny 😍
OdpowiedzUsuńsuper super suuuuuuuuuuuupeeeeeeer<3 ej szybko następny rozdział proszę @pollystylinson
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńO masakra, tego sie nie spodziewałam całkowicie !
OdpowiedzUsuńŚwietnie kochanie piszesz, licze na dalsze zaskoczenia.
Dziękuje x
@for_me_bitches
asdfghjklqwertyuiopzxcvbnmaerdtyhmojtuyecboyutgsqzhyvedkuhfaadghjkoiweeimnxxcvbnnvcttyhfkjfht no to tyle co mam do powiedzenia xdd
OdpowiedzUsuńOMB ale się porobiło...
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
Ja już chcę kolejny, mam nadzieje, że nie będę musiała długo czekać :) Życzę powodzenia w dalszym pisaniu <3 @MyLifeMyWorldJB
OdpowiedzUsuńNie no kropki to ja ci tu nie zostawie. Nie ma mowy
OdpowiedzUsuńCzytam to od niedawna wiec przepraszam ze nie komentowalam wczesniejszych.
Podoba mi sie to opowiadanie. Jejuu oni sa razem. Gajdvav
Ale ten Gorge to jakis chory psychicznie kutas. Ja pierdole niech na policje idzie. Ma dowody. On jest jakis pierdolniety. Jejuu
No ale slodko ze Justin sie tak o nia martwi :)
A i mozesz mnie informowac?? Proszee @Just_to_dream_
G e n i a l n e i chcę dalej <3 /@tbhidkandidcx
OdpowiedzUsuńdzisiaj przeczytałam wszystko i jestem pod wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział jak i cała historia :)
czekam na następny rozdział
@Agnes5542
Fvgscvgc
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do Liebster Blog Awards, więcej informacji na moim blogu:)
OdpowiedzUsuńdjdjdjdjejdhdjrjch @Swag_On_Riri
OdpowiedzUsuńCUDOWNE
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńNIC DODAĆ NIC UJĄĆ <3<3<3<3 INFORMUJ MNIE NA TT O NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACh @sweetcookie233
OdpowiedzUsuńJejku,zwykle nie lubie Fanfiction,ale ten jest genialny naprawde <3 George jest jakiś...głupi,delikatnie mówiąc ;d
OdpowiedzUsuńCzekam ❤️
OdpowiedzUsuńassdfghjkljhgfds UWIELBIAM, UBÓSTWIAM, WIELBIĘ *__________* ten ff jest genialny, a ty masz serio talent *---* nic tylko czekać na następne rozdziały *-------* poinformuj mnie na tt jak już coś dodasz <3 / @perfectsell
OdpowiedzUsuń