Lyli's POV.
Obudziłam się w moim łóżku, przykryta świeżą pościelą. Po otworzeniu oczu zobaczyłam siedzącego Justin'a na krześle z założonymi rękoma na klacie. Patrzył w stronę okna, był zamyślony. Wyglądał jak by coś go bardzo martwiło. Nawet nie zauważył, że wstałam.
- Dlaczego twoja koszulka jest we krwi? - jego twarz odwróciła się w moją stronę, gdy usłyszał mój głos. Jego rysy twarzy złagodniały i przyglądał mi się jak by chciał mi coś powiedzieć, ale nie wiedział jak to zrobić. I co on do cholery robił, że jest brudny od krwi? Może dopadł Gegore'a? Ale nie, nie zostawił by mnie samej. A właściwe to dlaczego ja leżę w łóżku?
- Spójrz na swoje kostki. - spuścił głowę w dół, drapiąc się po karku. Zachowywał się bardzo dziwnie. Moja głowa również powędrowała w dół i spojrzałam na swoje dłonie. Były całe w zaschniętej krwi. Opuszkiem palca dotknęłam jednej z ran. Poczułam okropny ból, przez który się skrzywiłam.
- Co mi się do cholery stało? - patrzyłam zdezorientowana na moje rany. Odgarnęłam włosy do tyłu i założyłam je za ucho, żeby mi nie przeszkadzały.
- Wpadłaś w szał. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, ale wyglądałaś strasznie. - patrzył na nie jak by obwiniał się za to.
- Co dokładnie się stało? - usiadłam na miękkim materacu, podparłam się o niego ręką i czekałam aż zacznie mówić.
- Gdy otworzyłaś tą przesyłkę i zobaczyłaś te zdjęcia pobiegłaś na górę i zwymiotowałaś. Później gdy do Ciebie przyszedłem, siedziałaś na podłodze cała zapłakana i uderzałaś pięściami o nią. Chciałem cię uspokoić, ale odpychałaś mnie od siebie i powtarzając imię Gregor'a, a później zemdlałaś. Nie wiedziałem co mam zrobić, więc przyniosłem cię tu i czekałem, aż się ockniesz. - jego słowa były przepełnione troską. Siedział i patrzył mi głęboko w oczy.
- Przytul mnie. - przesunęłam się na łóżku, żeby zrobić dla niego miejsce, a on bez wahania podszedł do mnie i przytulił mnie jak by od tego miało zależeć jego życie.
- Nie chce dziś zostać sama. - wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Czułam, że przy nim nic mi nie grozi.
- No chyba nie myślałaś, że zostawię cię teraz samą? - był zdziwiony, że w ogóle mogłam to powiedzieć. Można powiedzieć, że poczuł się tym urażony.
- Wiem, że mnie nie zostawisz, po prostu chciałam się tylko upewnić.
- Nigdy cię nie zostawię. - pocałował mnie czule w czoło, jeszcze bliżej przyciągając mnie do siebie.
- Która godzina?
- 17:48 a co?
- Chciała bym się wykąpać, bo czuje się okropnie brudna po tych wszystkich przejściach.
- To idź, będę tu na ciebie czekał. - przełożyłam jedną nogę przez Justin'a i usiadłam na nim okrakiem. Pocałowałam go, po czym wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy wyciągając z niej czyste ubrania i ruszyłam w stronę łazienki. Szybko się rozebrałam, a brudne ubrania wrzuciłam do kosza na pranie. Odkręciłam wodę ustawiając idealną temperaturę, po czym weszłam pod prysznic. Mojemu ciału zajęło chwile czasu, żeby przyzwyczaić się do ciepła, ale po chwili czułam jak moje mięśnie się relaksują. Kocham brać długie prysznice. Tam czuje się bezpiecznie, jestem zrelaksowana i spokojniejsza. Wzięłam żel pod prysznic o zapachu poziomki, nalałam go na gąbkę i zaczęłam wcierać w swoją skórę. Cudowny zapach dotarł do moich nozdrzy, przez co jeszcze bardziej się zrelaksowałam. Chwile po tym wyszłam i osuszyłam się ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i stanęłam przed lustrem. To co tam ujrzałam totalnie mnie przeraziło. Moje oczy były spuchnięte, miałam pod nimi straszne wory. Wyglądałam naprawdę fatalnie. Umyłam zęby i postanowiłam coś zrobić z tym fatalnym wyglądem. Nałożyłam na twarz podkład, który częściowo przykrył dzisiejsze niedoskonałości, później dużą ilość korektora pod oczy, żeby nie mieć pod nimi tych strasznych worów. Rzęsy pokryłam maskarą, by powiększyć sobie oczy, a usta pomalowałam lekko różową szminką i już mój wygląd był dużo, dużo, dużo lepszy. Zadowolona z tego, że w tak krótkim czasie doprowadziłam się do porządku, stanęłam przed lustrem, ale coś mi nie pasowało... Już wiem. Moje włosy, to totalna porażka. Umoczyłam je trochę w wodzie, roztrzepałam po całej głowie i już było lepiej. Po skończeniu zabiegów upiększających ubrałam się w przedtem wybrane rzeczy i stanęłam ponownie przed lustrem. Powiem wam, że dokonałam cudu. Czarne rurki ciasno opinały moje nogi, a brązowa koszulka która kończyła się jakieś 2 cm nad pępkiem idealnie podkreślała moją opaleniznę, tak jak i moje kasztanowe włosy, które zwisały mi na plecach. Podoba mi się. Po wyjściu z łazienki Justin nadal leżał na łóżku robiąc coś na swoim telefonie. Nawet mnie nie zauważył, co pozwoliło mi go sobie przez chwile popodziwiać.
- Jestem. - patrzyłam się na niego już kawałek czasu, trzeba było w końcu to przerwać.
- No nareszcie... Ileż można siedzieć w łazience? - powiedział rozbawiony odrywając się od telefonu.
- Przecież nie byłam długo. - tupnęłam nogą w akcie irytacji i złożyłam ręce na piersiach.
- Skarbie jest godzina 19:06 - wstał z łózka i podszedł do mnie.
- Serio? Myślałam, że minęło jakieś 20 min. - rozplotłam ręce i spuściłam je wzdłuż ciała w akcie skruchy. Usłyszałam śmiech Justn'a. Objął mnie swoimi silnymi ramionami i stał tak przez jakiś czas.
- Pięknie pachniesz kochanie. - przyłożył głowę do mojej szyi i zaciągnął się moich zapachem. Chwile po tym zaczął składać na niej mokre pocałunki. Odsunęłam głowę do tyłu, żeby dać mu lepszy dostęp. Nie chciałam, żeby to kończył.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo nie chce tego kończyć, ale musimy jechać do mnie, bo mama się o mnie zapewne martwi. - pocałował mnie jeszcze raz po czym odsunął się od mojej szyi. Z mojego gardła wydał się jęk niezadowolenia.
- Ale jak to do ciebie do domu? Mówisz o takim prawdziwym domu, gdzie jest twoja mama, tata i w ogóle? - Justin zaśmiał się, przytakując mi na to.
- Nie, nie, nie nigdzie nie jadę. Wstydzę się. - nie chciałam jechać do niego do domu, nie lubię takich sytuacji. Wszyscy będą się na mnie patrzeć. Lubie jak się ludzie na mnie patrzą, ale chodzi mi tu o moich rówieśników, a nie o rodziców mojego chłopaka.
- Oj daj spokój kochanie, przecież cię nie zjedzą. A co do jedzenia, to jedziemy po drodze na pizze? Bo przecież nie chcesz zostać sama w domu, co nie? - ten chłopak wiedział dokładnie, jak ma mnie podejść, żeby mnie do czegoś przekonać.
- Czekaj tylko wezmę kilka rzeczy i możemy iść.
- Grzeczna dziewczynka. - łobuzersko się do mnie uśmiechnął i klepnął mnie w tyłek gdy odchodziłam. Podeszłam do szafy, wyjęłam z niej mały plecak i spakowałam do niego najpotrzebniejsze rzeczy, wliczając papierosy, zapalniczkę, portfel, kosmetyczkę i perfumy którymi byłam już spryskana wcześniej.
- Jestem gotowa. - podeszłam do Justin'a, a on chwycił mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Klucz leżał na stole tam gdzie go przedtem zostawił. Wzięłam go, po czym wyszliśmy przed dom.
- Pokazać Ci teraz, jak zamyka się dom? - spojrzał na mnie rozbawiony i próbował mi zabrać klucze z ręki.
- Wal się Bieber! - odepchnęłam go lekko ręką, żebym mogła zamknąć drzwi.
- Zraniłaś mnie. - złapał się za miejsce w które go uderzyłam udając, że go to boli. Wybuchnęłam śmiechem, gdy zobaczyłam jak robi smutną minkę. Wyglądał naprawdę cholernie słodko.
- Jesteś taki słodki. - objęłam jego twarz rękoma i lekko pocałowałam usta.
- Ej! Nie jestem słodki! Ja jestem seksowny.
- Nie prawda jesteś słodki!
- Nie, nie jestem!
- Jesteś.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- No dobra niech ci będzie, ale seksowny też jestem. - patrzył na mnie i starał się znaleźć coś w mojej twarzy, co by mówiło, że zgadzam się z nim, ale teraz to ja się z nim podroczę.
- Może trochę. - spojrzałam na niego od stóp do głowy, robiąc obojętną minę.
- Trochę? Przecież dokładnie wiesz, że jestem Bogiem seksu. - popatrzył na siebie z zadowoleniem i dumą. Ten chłopak ma o sobie wielkie mienianie. Tak naprawdę to ma powody, ale lubiłam go wkurzać, więc nie przyznam mu tego, że jest cholernie seksowny.
- Dobra, możemy już jechać? - zapytałam udając znudzoną i cały ciężar swojego ciała przeniosłam na lewą nogę.
- Możemy, ale powiedz, że jestem seksowny. - stanął dokładnie naprzeciwko mnie, czekając na to, aż mu się ugnę i przyznam, że jednak jest.
- Jesteś wkurzający. - uśmiechnęłam się dumna z tego jak to zrobiłam i minęłam go idąc w stronę samochodu.
- A ty jesteś strasznie uparta. - poczułam jak chwyta mnie w pasie podnosząc do góry. Zaczęłam się śmiać próbując wyrwać z jego uścisku.
- Tak, właśnie taka jestem. - powiedziałam to dumnie, strzepując sobie z ramienia niewidzialny kurz.
- Dobra chodźmy już kochanie. - chwycił mnie za ręce i zaprowadził do auta. Siedziałam wygodnie w samochodzie i przełączałam stacje radiowe starając się znaleźć jakąś fajną piosenkę. Usłyszałam początek piosenki The Vamps - Wild Heart. Zaczęłam śpiewać i rytmicznie poruszać się w takt melodii.
I was walking away,
But she's so beautiful it made me stay,
I don't know her name,
But i'm hoping she might feel the same,
So here i go again
She's got my heart again
Ku mojemu zdziwieniu Justin też znał tą piosenkę. Więc oboje zaczęliśmy ją śpiewać przekrzykując się kto zrobi to głośniej.
Tonight we'll dance,
I'll be yours and you'll be mine,
We won't look back,
Take my hand and we will shine.
Oh-oh-oh,
She needs a wild heart,
She needs a wild heart,
I got a wild heart.
Stay here, my dear,
Feels like i've been standing
Right here for years,
My minds beat up,
Tell me that you feel this,
And i won't give up
And i won't give up
- Nie sądzisz, że ta piosenka jest tak trochę o nas? - spojrzał się na mnie przez ułamek sekundy, a później znów skupił swoją uwagę na drodze.
- Co?
- W ten poranek co Cię uratowałam ta piosenka leciała w radiu. I cały czas siedziały mi w głowie słowa "I don't know her name, But i'm hoping she might feel the same" (Nie znam jej imienia, ale mam nadzieje, że ona może czuć to samo.) Wiesz nie chodziło mi tu o miłość ani o nic w tym stylu, tylko nie mogłem o Tobie w ogóle przestać myśleć i najbardziej co mnie w tym wszystkim irytowało to, że nie znałem twojego imienia. - patrzył się przed siebie, a ja jego twarzy malowały się wszystkie emocje świata. Tak jak by sobie przypominał co wtedy czuł.
- No patrz... A teraz wszystko do siebie idealnie pasuje. Nie znałem jej imienia, ale mam nadzieję, że ona może czuć to samo. Ja będę Twój, a Ty będziesz moja. Nie będziemy patrzeć w tył. Chwyć moją rękę będziemy błyszczeć. A do tego mam dzikie serce, a Ty potrzebujesz dzikiego serca. Widzisz? - mówił to jak by naprawdę, tak piosenka należała od nas. Po zastanowieniu się naprawdę wydało mi się to, podobne trochę do naszej sytuacji.
- Możesz masz i rację... - chciałam go pocałować, ale nie miałam jak... Przecież nie chciałam spowodować wypadku.
- I kochanie?
- Co?
- I swear i'll never let you go. - zaśpiewał to równo z piosenką, a ja poczułam stado motyli krążących w moim brzuchu. Czy właśnie Justin Bieber powiedział, że nigdy nie da mi odejść?
- Taką mam własnie nadzieje. - o nie... Tego miałam nie mówić... Dlaczego ja swoje myśli wypowiadam na głos? Moje policzki się zaczerwieniły i przygryzłam nerwowo wargę. Spojrzałam na Justin'a, a ona uśmiechał się sam do siebie. Wyglądał jak by moje słowa sprawiły, że poczuł się szczęśliwy.
Chwile po tym dotarliśmy do naszego celu. Justin zatrzymał samochód na parkingu przed pizzer'ią. Gdy weszliśmy do środka poczułam zapach przepysznej pizzy i od razu zrobiłam się dwa razy bardziej głodna niż byłam. Zajęliśmy stolik gdzieś tak po środku lokalu, niedaleko okna.
- Co państwu podać? - podeszła do nas kelnerka, była ubrana w niebieski strój służbowy do tego była bardzo chudziutka i młoda, więc ładnie w nim wyglądała. Jej czarne włosy były związane w wysokiego kucyka. Mogła bym ją nawet polubić, gdyby nie śliniła się do mojego chłopaka.
- Kochanie, co bierzemy? - pierwszy raz do niego tak powiedziałam, ale zazdrość zżerała mnie od środka. Musiałam pokazać tej kelnerce, do kogo należy. Justin spojrzał na mnie i wyglądał jak by miał się roześmiać.
- Dużą pizze meksykańską. - popatrzył na nią i uwodzicielsko się uśmiechnął. Jej policzki zalała czerwień, więc natychmiast opuściła głowę. Teraz jestem na maxa wkurzona. Jak on mógł to zrobić?
- Czy ty powiedziałaś do mnie kochanie? Panno Lily Evans, czy pani jest o mnie zazdrosna?- położył ręce na stoliku i patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Nie, dlaczego miała bym być zazdrosna? - Justin wybuchnął śmiechem tak, że kilka osób skierowało spojrzenia w naszą stronę. Udawałam, że mnie to nie rusza, ale jak widać nie wychodziło mi to za dobrze.
- Tak, jesteś o mnie zazdrosna! - wstał od stolika i przesiadł się koło mnie. Objął mnie, a ja odwróciłam głowę i popatrzyłam przez okno na przemieszczających się ludzi.
- Wcale ci się nie dziwie, że jesteś o mnie zazdrosna, ale nie masz powodu, żeby być. - przysunął mnie do siebie, ale nie chciałam go dotknąć, byłam na niego wkurzona, za to że się TAK do niej uśmiechnął.
Minęło jakieś pięć minut odkąd tak siedzieliśmy, nie odezwałam się do niego przez ten czas ani słowem. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że ta sama kelnerka wraca z naszym zamówieniem. Justin jej nie zauważył, więc wykorzystałam okazje i pocałowałam go, tak żeby ona mogła to zobaczyć. Podeszła do nas, a ja oderwałam się od niego.
- Życzę smacznego. - powiedziała zakłopotanym tonem głosu i odeszła w pośpiechu.
- Zrobiłaś to specjalnie. - oparł się o siedzenie i patrzył na mnie z pretensjami.
- Tak zrobiłam to specjalnie i tak jestem zazdrosna! - powiedziałam to trochę głośniej niż powinnam.
- Awww skarbie, podoba mi się to, że jesteś o mnie zazdrosna. - zamruczał mi to do ucha i pocałował mnie w czule w szyje.
- A teraz coś zjedz, żebyś miała siłę. - wzięłam kawałek pizzy i zaczęłam się nią zajadać. Gdy kończyłam drugi kawałek myślałam, że pęknę. Zazwyczaj potrafię zjeść dużo, ale dziś jakoś nie bardzo przyswajałam pokarmu w dużych ilościach.
- Nie mogę już. - powiedziałam zgodnie z prawdą, łapiąc się za brzuch.
- No co ty, przecież zjadłaś tylko dwa kawałki, masz zjeść przynajmniej jeszcze jeden! - Justin popatrzył na mnie i rozkazującym tonem kazał mi jeszcze jeść.
- Kochanie, naprawdę już nie mogę.
- No dobra. I kocham gdy nazywasz mnie swoim kochaniem. - wziął kolejny kawałek pizzy i zaczął go jeść, a ja pocałowałam go delikatnie w policzek. Po skończeniu posiłku siedzieliśmy i odpoczywaliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym śmiejąc się z byle czego. W pewnym momencie ktoś podszedł do naszego stolika i oparł się o niego rękami.
- Cześć kochanie, podobała Ci się przesyłka?
__________________________________________________________
Co robi George w pizzerii?
Czy śledził Lily?
Co zrobi Justin?
The Vamps - Wild Heart ♡ <- KLIK
Dziękuję za każdy komentarz, jest to bardzo miłe i motywujące do dalszej pracy. Dziękuję również @adventure_32 za sprawdzenie rozdziału przed dodaniem. ;3
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńto było takie słodkie kiedy ona była o niego zazdrosna
co do jasnej cholery TEN tam robi ???
czekam na kolejny <33
Aaa to jest boskie. I jeszcze ta piosenka dzisiaj ja sluchalam kilka razy. Uwielbiam ich. Oni sa tacy slodccy. Tylko teb George jest jakis chory. Boze drogi on jest w pizzeri. Cholerny fiut. Mowie no na policje z nim. On jakis opetany.
OdpowiedzUsuńA co do Justina i Lily jedno wielkie awwwwww ajdhjajanvskakgahans. Kocham jak sie droczal.
Pozdrawiam
@Just_to_dream_
podoba mi się <3
OdpowiedzUsuńczekam na nn :D/@believeyoucanx3
OMB rozdział był bardzo słodki dopóki nie George...
OdpowiedzUsuńHdhsaskveibevkx KOOOCHAM.CO TEN PSYCHOPATA TAM ROBIŁ
OdpowiedzUsuń@KokosWHerbacie będziesz informować?
jasne, że będzie Cię informować. i cieszę się, że Ci się podoba. <3
Usuńo lols jak mogłaś przerwać w takim momencie?! zajebisty rozdział nie mogę doczekać się następnego ; 3
OdpowiedzUsuń@Iziulka
Oni są tacy slodcy awww *,* Ten George jest jakiś psychiczny. Boję się go xD Radziłbym jej z tym iść na policję serio...
OdpowiedzUsuń@ekri2000
*.* oni są tacy słodcy aww
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie to,że pojawił się tam George, lubię jak ktoś mnie zaskakuje, ciekawi mnie strasznie co będzie dalej. Przerwane w takim momencie omg nie karz mi długo czekać na kolejny rozdział proszę <3 @MyLifeMyWorldJB
Aaaaaaa to jest boskie, czekam na następny; *
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, a z tą piosenką to nieźle trafiłaś bo właśnie sobie ją dzisiaj nucilam :3 No i ... George to popapraniec. Dziękuje, tyle w temacie XD Kolejny rozdział, proszę, chcę zobaczyć co zrobi Justin ^^
OdpowiedzUsuńLove ya :) xx
@WoahJuliet (badboyfairytale.blogspot.com)
hfdjfhsdjhfk JAKA Z NICH SŁODKA PARA!
OdpowiedzUsuńświetne ; )
OdpowiedzUsuńo matko kdjnfksjngkjdf genialny, proszę cie nie przestawaj pisać i dawaj następny *O* no to jest świetne, boskie kjdnfkjsn aż nie wiem co powiedzieć :D
OdpowiedzUsuńCzekam co sie stanie ! :D
OdpowiedzUsuń@for_me_bitches
ooo kochana na kiedy planujesz następny rozdział ?? czekam
OdpowiedzUsuńAww super ff! Dzięki za linka i czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuń@TheAsiaShow_xx