niedziela, 13 października 2013

chapter 10.

Wyszliśmy na korytarz, który był całkowicie pusty. Nawet panie sprzątające szkołę, poszły nie wiadomo gdzie. Byłam całkowicie sama. Było tu tak cicho, że słyszałam swój nierówny oddech i głośne bicie serca.
Zaczęłam szybkim krokiem iść w stronę klasy geograficznej, żeby uniknąć wzroku George'a.
- Gdzie Ty idziesz?! - zapytał George podniesiony głosem.
Złapał mnie za nadgarstek, i przyciągnął moje drobne ciało do swojego. Nie wiedziałam co się dzieje i o co mu chodzi, przecież miałam iść do sali geograficznej.
- Do dali geograficznej. - odpowiedziałam oczywistym tonem.
Na moją odpowiedź usłyszałam tylko, śmiech który wydobył się z gardła mojego prześladowcy. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Serio myślisz, że wołała Cię nauczycielka od Geografii? - zapytał drwiącym tonem.
- To był jedyny sposób, żebyś wyszła z sali i żebym był z Tobą sam na sam. Teraz ten cały twój Justin jest w sali i nie może nic zrobić, a Ty zostałaś zdana tylko na siebie. A nie przepraszam, nie jesteś zdana na siebie jesteś zdana tylko na mnie. - kontynuował swoja wypowiedź.
Byłam przerażona, przecież teraz już Justin nie ma mnie jak uratować. Zaczęłam krzyczeć. To był impuls. George szybko zakrył mi usta ręką i zaczął mnie ciągnąc w stronę wyjścia.
Drzwi od sali biologicznej otworzyły się z hukiem i zamknęły z jeszcze większym. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Justin'a biegnącego w naszą stronę. Nie wiedziałam co się dzieje, przecież trwała jeszcze lekcja, a Justin nie wrażając na nic podbiegł do nas, wyrwał mnie z objęć mojego napastnika.
Tym razem nie zrobił mu nic, tylko wziął mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły, nie wydobywając z siebie żadnego słowa. Ciągnął mnie za sobą, aż doszliśmy do czarnego samochodu. Otworzył drzwi, posadził mnie na miejscu pasażera, przeszedł z drogiej strony wszedł na miejsce kierowcy i odjechał przed siebie z piskiem opon.
Patrzyłam się na niego, nie wiedząc co powiedzieć. Ręce na koło kierownicy miał zakiśnięty tak mocno, że kostki mu zbielały. Był zły. Nie on nie był zły, on był cholernie wkurwiony.
W pewnym momencie jego ręka powędrowała do schowka od strony pasażera otworzył ją ostrożnie, żeby nie spada mi na kolana i wyciągnął z niej paczkę papierosów. Patrzyłam ze skupieniem na jego dalsze ruchy.
- KURWA! - powiedział ze wściekłością.
- Co się stało? - zapytałam niepewnie.
- Fajki mi się skończyły.
- Gdzie jest mój plecak?
- Co? Po co Ci teraz plecak?
- Potrzebny. Gdzie on jest?
- Na tylnym siedzeniu. - odpowiedział ze dziwieniem, że własnie w tym momencie przejmuje się plecakiem.
Odwróciła się do do tyłu, znalazłam swój plecak. Wzięłam go na przód i zaczęłam w nim grzebać.
- Proszę. - powiedziałam spokojnie i wyciągnęłam paczkę papierosów z plecaka.
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem, po czy wyjął jednego z paczki.
- Dziękuję. - powiedział już znacznie spokojniejszym głosem.
- A ja mogę zapalić? - zapytałam niepewnie.
- Yyy, tak. - powiedział lekko zdziwiony.
To dziwne, że zapytałam się go czy mogę zapalić ale, nigdy nie wiadomo jak by mógł zareagować, jak bym wyciągnęła, papierosa i zaczęła go palić. Jeszcze w jego samochodzie. Więc wolałam nie ryzykować.
Justin otworzył okno na oścież i odpalił papierosa zaciągając się bardzo mocno. Widziałam jak razem z dymem powoli upływa jego złość, która przepełniała go całego. Jego uścisk na kierownicy powoli się rozluźniał, a ciało się relaksowało.
- Nie wyglądasz na taką co pali. - usłyszałam jego zachrypnięty głos, który przerwał niezręczną ciszę.
Patrzył na mnie tymi swoim karmelowymi oczami, i czekał na to co powiem.
- Dlaczego nie? - podziałam zdziwiona.
- Wyglądasz na seksowną dziwce, która całymi dniami uczy się i jest posłuszna rodzicom.- patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Widzisz jak pozory są mylące? Z tego co powiedziałeś tylko jedno jest zgodne z twoimi przypuszczeniami. - popatrzyłam się na niego, zaciągnęłam się dymem papierosowym i wypuściłam go w jego stronę.
- Z czym miałem racje? - zapytał bardzo pewny siebie.
- Jestem posłuszna rodzicom. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Moja odpowiedź go bardzo zdziwiła. Popatrzył na mnie z uśmiechem i skopił się znów na prowadzeniu pojazdu.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział, po czym wysiadł z samochodu.
Jak to jesteśmy na miejscu? Zadawałam sobie to pytanie w podświadomości. Myślałam, że jedzie przed siebie, a on miał cel. Nie mam pojęcia, gdzie aktualnie jestem.
Wysiadłam niepewnie z samochodu, zabierając ze sobą plecak.
- Chodź tędy. - powiedział i wskazał drogę którą miałam iść.
Podążałam przed siebie przez jakieś niecałe 10 min.
Justin zabrał mnie nad ocean. Dlaczego akurat tu? Dlaczego akurat zabrał tu mnie teraz? Nie znałam odpowiedzi na te nurtujące mnie pytania. Ale widoki tu zaprały dech w piersiach.
Na plaży stał brak w którego kierunku zmierzał Justin. Wyjął klucz i podszedł do drzwi. Szybki ruchem otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka.
Moim oczom ukazało się przepiękne pomieszczenie, to chyba był salon połączony z kuchnią. Po lewo wstała czarna kanapa, a naprzeciwko niej stał duży telewizor. Po prawo były kuchenne meble. Wszystko było bardzo nowoczesne, jak by ktoś wprowadził nie tu i zakrył mi oczy przed wejściem była bym pewna ze jestem w małym apartamencie.
- Podoba Ci się? - moje przemyślenia przerwał mi głos chłopaka.
- Tak jest pięknie, skąd masz kluczyki? - powiedziałam zaciekawiona.
- To jest moje, przyjeżdżam to zawsze kiedy jestem zły, albo cholernie zdenerwowany. W innych sytuacjach też tu przyjeżdżam. Na przykład z imprez, albo żeby coś sobie przemyśleć. - gdy to mówił oparł się o kuchenny blat i bawił się jabłkiem, które leżało koło niego.
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś? - zapytałam zdziwiona.
- Sam nie wiem. Też to mnie dziwi. Jesteś pierwszą dziewczyną którą przywiozłem tu za dnia. - powiedział poprawiając sobie włosy.
- Wooooow, Jutsin Bieber przywiózł mnie do swojego tajemniczego miejsca. I to jeszcze jestem pierwszą dziewczyną którą przywiózł tu za dnia. Czuje się taka wyjątkowa. - powiedziałam z lekkim sarkazmem.
Usłyszałam jego śmiech. Odwróciłam się do niego, teraz siedział na blacie, ręce miał skrzyżowane na klatce piersiowej.
Nim zdążyłam się obejrzeć zeskoczył z blatu i zaczął nalewać wodę do czajnika.
- Kawa, herbata czy coś mocniejszego? - odwrócił się do mnie posyłając mi uśmiech.
- Kawa. - odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
Chwile po tym, przyniósł dwa kubki z gorącą cieczą i postawił je na stoliku, który znajdował się pomiędzy kanapą, a telewizorem. Szybkim krokiem ruszył znów w stronę kuchni. Otworzył szafkę z której wyjął cukierniczkę. Kolejną rzecz jaką zrobił było wyglądnięcie mleka z lodówki, która tworzyła jedność z meblami kuchennymi. Podobało mi się tu.
Wrócił do mini salonu i usiadł na kanapie włączając telewizor.
- Siadaj. Chyba, że wolisz stać. Ale nie polecam, picie gorących napoi na stojąco nie jest wygodne. - powiedział rozbawiony.
Szybko dotarło do mnie co powiedział, zaczęłam podążać w stronę kanapy, po czym usiadłam koło Chłopaka.
Justin błądził po kanałach w poszukiwaniu czegoś co będzie stosowne do oglądania. Chyba nie znalazł nic co by mu się podobało, bo przełączył na MTV. Na kanale muzycznym leciało "What makes you beautiful" One Direction. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i zaczęłam rytmicznie ruszać się na kanapie i podśpiewywać sobie melodie.
- Lubisz ich? - zapytał zdziwiony.
- Ja ich nie lubię, ja ich kocham! - odpowiedziałam w między czasie zachwycając się melodią która pieściła moje uszy.
- Zaskakujesz mnie, naprawdę jesteś inna o wszystkich. - wypowiadając te słowa wpatrywał się intensywnie we mnie.
- Dlaczego twierdzisz ze jestem inna od reszty? - zapytałam zdziwiona.
Przestałam się poruszać i czekałam zniecierpliwiona na odpowiedź chłopaka.
- Sposób w jaki cię poznałem w samochodzie. Później okazało się, że będziemy chodzi do tej samej klasy. Kolejna dziwna sytuacja u twoich rodziców w sypialni. Ale nie ukrywając ona podobała mi nie najbardziej jak dotąd. I teraz tak po prostu siedzisz u mnie, w moim ukochany miejscu. Jesteś inna od reszty, i nie wiem dlaczego. Jest coś w Tobie takiego, że nie chce by spotkało się coś złego. - mówiąc to przyglądał mi się, w jego oczach widziałam dziwną troskę.
Analizowałam, to co mi powiedział. Nie wiedząc jak to odebrać.
- Dlaczego? Dlaczego już po raz trzeci uratowałeś mi życie? Rozumie pierwszy raz to był przypadek, ale kolejne dwie sytuacje, to już nie był przypadek.
- Sam nie wiem dlaczego. Po prostu nie chce, żeby spotkało Cie coś złego. A wiem, że boisz się tego chłopaka, widać to w twoich oczach. A właściwie dlaczego się co boisz? Co on od Ciebie chce?
- On chce mnie.
- Co? Jak to Ciebie?
- Tamtej nocy co mnie uratowałeś, on mnie porwał. Dosypał mi coś do drinka, żebym nie stawiała oporów i zaprał na to odludzie.
Zaczęłam opowiadać mu co się stało, czuje, że mogę mu zaufać.
- Zrobił Ci coś złego?
- Do momentu kiedy obudziłam się naga w jego łóżku nie pamiętam nic...
W moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach, Justin przysunął się do mnie i przytulił mnie tak, że przez chwile która wdawała się wiecznością odniosłam wrażenie, że mam wszystko.
- Nie płacz, nie pozwolę, żeby po raz kolejny Cię skrzywdził.
Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i starłam opanować emocje i wspomnienia, które nie pozwalały mi przestać płakać.
- O patrzy kolejna piosenka One Direction.
Na te słowa wybuchłam śmiechem i odkleiłam się od Justin'a, żeby zobaczyć teledysk. Chłopak wziął moją twarz w swoje ręce i kciukami wytarł łzy z mojej twarzy, po czym pocałował mnie w policzek.
Poczułam motyle, które krążyły w moim brzuchu. To było takie wspaniałe, chyba nigdy w życiu nie czułam się, aż tak dobrze w obecności chłopaka którego prawie nie znam. On jest wyjątkowy.
Zaczęłam śpiewać "Live while we're young" ku mojemu zwiedzeniu Justin zaczął śpiewać razem ze mną.
- Lubisz One Diretion? - zapytałam zdziwiona.
- Może nie to, że ich lubię, ale nic do nich nie mam.
- Awww Justin pulsujesz u mnie.
- Nie wątpię.
Na takiej luźnej rozmowie spędziliśmy kilka godzin, tematy do rozmów nam się nie kończyły.
- Może obejrzymy jakiś film? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Co proponujesz?
- Hmmmm komedia romantyczna czy horror?
- Jasne, że Horror.
- Okej, może być "Obecność"?
- Jasne.
Justin podszedł do póki i wyciągnął z niej kolekcje filmów po czym, załączył film i usiadł znów na kanapie.
- Chodź do mnie.
Popatrzyłam na niego a on wyciągnął rękę z moją stronę i przyciągał mnie do siebie. Obią mnie w pasie, po czym włączył film.
Siedząc w jego objęciach, nie mogłam się w ogóle skupić na filmie. Rozpraszało mnie wszystko, jego zapach, jego dotyk i wszystko co z nim związane. Ale czułam, się tak wspaniale, że jednym moim marzeniem było, żeby tak chwila trwała wiecznie.
_____________________________________________________________

Przepraszam, że tak długo czekaliście na nowy rodził, ale popsułam ładowarkę od laptopa i miałam trudność z zakupieniem nowej. ;<

12 komentarzy:

  1. OMG to jest takie boskie, że powinno być wydawane jako książka!!! KOCHAM TO <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dobrze, ciekawie i wgl ;d
    Czekam na wiecej i jak zwykle dziekuje ze chce Ci sie mnie informowac x
    @for_me_bitches

    OdpowiedzUsuń
  3. awwww jejciu jacy oni są słodcy *o*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie umiem opisać tegi słowami *___________* @hellomyswaggie

    OdpowiedzUsuń
  5. oh... *____* doczekałam się .XD jak zwykle świetny rozdział. Zapraszam do mnie Nominowałam Cię do Liebster Avard. Więcej szczegółów u mnie na blogu XD

    OdpowiedzUsuń
  6. awwwh ale slodkie zakonczenie *.*
    tamten ma naprawde nie rowno pod sufitem xD
    czekaaam x
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. cudo <3
    zmieniałam nazwę z @kochamjustinamm na @stratfordsmind :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jest świetny czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy następny rozdział?????

    OdpowiedzUsuń