Lily's POV.
To był George, co on tu do cholery robił? Spojrzałam na Justin'a, jego szczęka była zaciśnięta. Czułam teraz, że jego ręka coraz mocniej chwyta moją.
- Co tu robisz skurwielu? - wstał od stolika, przeszywając George'a takim wzrokiem, że sama dostałam od tego gęsiej skórki.
- Przyszedłem przywitać się z moją dziewczyna. - wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. Wstałam ze swojego miejsca i chwyciłam rękę Justin'a, a on opiekuńczo schował mnie za siebie, żeby George nie miał do mnie dostępu.
- Zabije Cię! - Justin puścił moją rękę i wymierzył cios prosto w twarz George'a, przez co chłopak poleciał na kwadratowy stolik, przewracając go jednocześnie. Słychać było dźwięk tłuczonego szkła. Para która siedziała przy tym stole patrzyła z przerażeniem na to co się właśnie stało. George leżał na ziemi trzymając ręką obolałe miejsce pod okiem. Wszyscy ludzie z lokalu przyglądali się zaistniałej sytuacji. Kelnerka, która kleiła się do mojego Justin'a podeszła do George'a i zaczęła wypytywać go czy wszystko dobrze i jak się czuje. Gdyby tylko wiedziała jaki on jest naprawdę, nawet nie pozwoliła by mu tu wejść. Justin chciał jeszcze do niego biec, ale go powstrzymałam. Nie chciałam, żeby urządzał jeszcze większa scenkę niż ta sprzed chwili. George powoli wstał z podłogi i zaczął zbliżać się w naszą stronę. Niespodziewanie rzucił się na Justin'a przewracając go na ziemie tak, że teraz mój chłopak leżał na plecach, a George na nim. Nie wiedziałam co mam zrobić, zaczęłam przerażona krzyczeć, a łzy spływały po moich policzkach. George uderzył Justin'a w twarz. Chłopak wyglądał jak by wpadł w szał, podobnie jak wtedy w szkole tylko, że teraz był bardziej wkurzony. Justin obrócił go w taki sposób, że teraz George leżał pod nim i zaczął go okładać pięściami. Twarz Georga była już strasznie zmasakrowana, a z jego nosa sączyła się krew. Nie wiedziałam co mam zrobić, nie chciałam, żeby to wszyscy widzieli, a najbardziej nie chciałam, żeby ktoś wezwał policję. Przez to Justin mógł by mieć duże problemy.
- Justin przestań już! Wystarczy! Puść go! - krzyknęłam, a on ku mojemu zdziwieniu zareagował na mój głos i go puścił. Byłam za to wdzięczna. Powoli wstał z George, zostawiając go leżącego na podłodze i podszedł do mnie. Jego szczęka była zaciśnięta, był wściekły. Jego mięśnie były napięte, a żyły były bardzo widoczne wręcz pulsowały. Justin wyjął portfel ignorując ludzi patrzących na niego i wyciągnął 50 funtowy banknot. Położył go na stole, wziął mnie za rękę i podszedł po raz kolejny do George'a.
- To była tylko zapowiedź tego, co z tobą zrobię jak jeszcze raz ją dotkniesz albo się do niej zbliżysz. - powiedział to w taki sposób, że nawet współczułam George'owi. Kopnął go jeszcze raz w krocze, a George zgiął się z bólu wydając z siebie cichy jęk. Opiekuńczo objął mnie ręką w tali i zaprowadził do wyjścia, ignorując przerażonych ludzi.
Nie odzywał się do mnie, nawet wtedy gdy już siedzieliśmy w aucie. Jego dłonie mocno ściskały kierownice, ale nie odpalił samochodu. Nadal był tak samo wściekły jak przedtem.
- Powiedz coś. - patrzyłam na niego nerwowo przygryzając wargę.
- Kochanie, proszę nie teraz. Nie chce wyładowywać na tobie mojej złości. - ton jego głosu nie był aż taki straszny, ale nie spojrzał na mnie, tylko tępo wpatrywał się przed siebie. Widziałam, że starał się dla mnie opanować ten cały gniew, który w nim siedział.
- Przepraszam. - spuściłam głowę w dół, a w moich oczach ponownie pojawiły się łzy.
- Ale za co ty mnie przepraszasz? - gwałtownie obrócił głowę w moją stronę. Jego wyraz twarzy nie był już zły, tylko widać było na nim zdziwienie.
- Za wszystko. Za to, że przeze mnie go pobiłeś. Wszystko to moja wina. To są moje problemy, a ja nie powinnam cię w nie angażować. Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra. Jak już zauważyłeś przyciągam tylko same problemy, a nie chce żeby, przeze mnie coś ci się stało. George jest nieobliczony. Naprawdę bardzo cię przepraszam. Lepiej będzie jak już pójdę. - otworzyłam drzwi i wyszłam na parking. Oczy piekły mnie od łez, nie wiedziałam co mam robić. Byłam taka rozdarta i zdezorientowana. Właśnie zerwałam z chłopakiem, którego kocham.
- Lily, czy Ty oszalałaś!?- słyszałam, jak Justin zatrzaskuje drzwi. Szedł w moim kierunku, słychać było jak jego suppry odbijają się od asfaltu wydając ciche dźwięki. Gdy był wystarczająco blisko gwałtownie mnie obrócił, tak, że teraz stałam naprzeciwko niego.
- Czy ty nic nie rozumiesz? Kocham cię kurwa! Teraz nie pozbędziesz się mnie, nawet jeśli będziesz tego chciała. Prędzej umrę niż pozwolę, żeby coś ci się stało. - patrzyłam na niego osłupiała, moje oczy rozszerzyły się, gdy uświadomiłam sobie co właśnie powiedział. Nie wiedziałam co mam zrobić... I czy on właśnie powiedział, że mnie kocha? Chyba się nie przesłyszałam. Nie miałam zielonego pojęcia co powiedzieć. W brzuchu czułam stado motyli, a na zewnątrz stałam jak słup i patrzyłam się tępo na chłopaka. Justin trzymał mnie mocno za ramiona, a złość kipiała z niego. Jego oddech był nierówny, a serce biło mu tak głośno, że dało się je usłyszeć.
- Też cię kocham. - jedyne co mogłam powiedzieć i co było zgodne z prawdą. Tak kocham go. Justin uniósł swoje brwi do góry, przez co jego oczy zrobiły się większe niż w rzeczywistości.Tak jak ja nie spodziewałam się, że powie, że nie kocha, tak on też się tego nie spodziewał... Nachylił się, żeby mnie pocałować, stanęłam na palcach po to by ułatwić mu i przytuliłam go przy tym do siebie. Czułam jak jego ciało się relaksuje, a mięśnie nie są już tak napięte.
- To jest mój najlepszy i najgorszy dzień w życiu. - odsunęłam się do niego by zaczerpnąć powietrza.
- A jak dla mnie to zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu. Nie no dobra.. Wykluczył bym z niego kilka chwil. Ale to nie zmiana faktu, że od dziś jesteś już tylko moja, a to czyni mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. - gdy to mówił patrzył mi prosto w oczy, mogłam w nich wyczytać całkowitą szczerość.
- Tak jestem tylko twoja, a teraz chodź, bo mieliśmy jechać do ciebie. - chwyciłam go za rękę i poprowadziłam w stronę auta.
Mogłam zobaczyć uśmiech na jego twarzy i chyba ja byłam powodem tego uśmiechu. Nawet nie wiecie jakie to cudowne uczucie być powodem czyjegoś uśmiechu.
Teraz znów byliśmy w samochodzie, tym razem było spokojnie, a atmosfera nie była już taka ciężka i niezręczna. Justin odpalił pojazd i ruszył w nieznanym mi kierunku.
- Mogę zapalić? - spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do siebie pod nosem.
- Możesz.
- Chcesz? - po wygrzebaniu z plecaka paczki fajek, otworzyłam ją, wysunęłam z niej jednego papierosa i zaproponowałam go Justin'owi. Chłopak chętnie go wziął. Odpaliłam fajkę i podałam Justin'owi zapalniczkę. Otworzyłam lekko okno, po to by zapach spalanych papierosów nie pozostawał w aucie.
Wraz z dymem tytoniowym, czułam jak się już do końca uspokajam. Po Justin'ie widać było to samo. Papierosy go relaksowały i uspokajały. To gówno potrafi czynić cuda.
- Jesteśmy już na miejscu. - cisze przerwał spokojny głos Justin'a. Spojrzałam na dom przed którym stanął. Zdziwienie wymalowało się na mojej twarzy. Jeśli kiedy kiedykolwiek powiedziałam, że mam wielki dom to, to cofam. Jego dom był ogromny, wyglądał jak dom jakieś gwiazdy. Wzięłam plecak i zaczęłam szukać swojej kosmetyczki. Płakałam, a nie chciałam wyglądać źle, bo jednak tam będzie jego rodzina, a pierwsze wrażenie chciałam zrobić dobre, to przecież oczywiste.
- Co Ty robisz? - spojrzał mnie zdziwiony, a na jego czole pojawiły się małe zmarszczki.
- Poprawiam swój makijaż, bo go rozmazałam łzami, a chce wyglądać jak człowiek. - usłyszałam śmiech Justin'a.
- Nie musisz tego robić, bez tego gówna wyglądasz tak samo idealnie. - zabrał mi kosmetyczkę i położył ją na tylne siedzenie.
- Oddaj mi to! - zagroziłam mu. W tym momencie wyglądałam jak zdesperowana tapeciara, dla której kosmetyki się najważniejsze, ale zrozumcie mnie, wyglądam strasznie. Czy żadna z was, nie próbowała ukryć worów pod oczami makijażem?
- Oj daj spokój, jesteś idealna rozumiesz?
- Może dla Ciebie jestem idealna, ale ja z worami pod oczami i rozmazanym makijażem nie czuje się dobrze. Więc oddaj mi kosmetyczkę, żebym mogła to poprawić i czuć się dobrze.
- No dobra. - jak widać przekonałam go tym, bo oddał mi ją. W ekspresowym tempie poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia z samochodu. Teraz czeka mnie konfrontacja z jego rodziną. Czułam jak mój żołądek zawiązuje się w supeł.
Justin's POV.
- Justin Drew Bieber! Gdzie Ty do cholery byłeś? Martwiłam się o ciebie! - mama wyszła z kuchni podeszła do mnie i zaczęła tupać nogą czekając na wyjaśnienia, zawsze tak robi i zawsze używa również mojego drugiego imienia gdy jest zła.
- Mamo nie używaj mojego drugiego imienia. - nienawidzę gdy go używa. Jeszcze jak jesteśmy sami potrafię to zaakceptować, ale Lily stała za mną.
- Dzień dobry. - odezwała się chicho Lily, była bardzo zawstydzona tą całą sytuacją.
- O cześć Lily. - mama podeszła do niej i przytuliła ją. Lily była zdziwiona jej zachowaniem, ale szybko odwzajemniła uścisk.
- Jestem na ciebie bardzo zła dziecko! Jak mogłeś zniknąć na tyle z domu, nie dając żadnego znaku życia? - mama aż kipiała ze złości. Zawsze gdy jest tak zła, strasznie gestykuluje. Tak jak to robiła teraz.
- To moja wina. - niespodziewanie odezwała się Lily. Zaskoczyła nie tylko mnie, ale i moją mamę.
- Nie to nie twoja wina, bo gdyby chciał to by zadzwonił i poinformował mnie, że nie wraca do domu. - Lily spuściła głowę w dół nie wiedząc co na to powiedzieć, a mama stała i patrzyła się na mnie, ze złością ale już mniejszą.
- Oj, mamo daj spokój, przecież jestem w domu, cały i zdrowy. - puściłem rękę Lily i podszedłem do rodzicielki, po czym ją przytuliłem.
- Nie jesteś cały i zdrowy bo masz limo pod okiem! - szczerze mówiąc zaskoczyła mnie tym, bo nie wiedziałem, że mam limo. Puściłem mamę i szybkim krokiem podszedłem do lustra. Rzeczywiście miałem pizdę pod okiem. Lily podeszła do mnie i objęła moją twarz swoimi małymi dłońmi.
- Nie widziałam tego wcześniej. - lekko przejechała kciukiem po mojej ranie. Objąłem ją w tali i przysunąłem bliżej siebie.
- Ja też nie. - i tak było, nie wiedziałem, że ten skurwiel nabił mi limo. Lily stanęła na palcach i delikatne pocałowała moją ranę. Widziałem w jej oczach, że obwinia się za to, ale to przecież, nie była jej wina. To ja go pierwszy uderzyłem.
- Co tu się dzieje? - usłyszałem piskliwy kobiecy głos, który doskonale znałem. Odwróciłem głowę, a moje ciało zesztywniało. To nie mogło dziać się naprawdę.
- Danielle? Co Ty tu do cholery robisz? - spojrzałem na dziewczynę, która stała z założonymi rękami na piersiach. Wzrok Lily dokładnie ją badał od stóp do głów. To wszystko nie skończy się dobrze.
- Przyjechałam cię odwiedzić, bo się stęskniłam. - powiedziała, wyrzucając ręce w górę w akcie frustracji.
- Co tu się do cholery dzieje? - tego najbardziej się bałem.. Pytania Lily. Była zdezorientowana i nie wiedziała o co chodzi. Wyglądała zresztą teraz tak jak moja mama.
- Jestem jego dziewczyną. - odezwała się Danielle przerywając cisze.
___________________________________________________________________
Czy Justin ma drugą dziewczynę?
Co ukrywa przed Lily?
Czy to wszystko co robił było tylko jakąś chorą grą?
Co wy o tym myślicie?
Po raz kolejny podziękowania dla @adventure_32 <3
Hhaahaha, matkooo..Będzie gorąco w następnym rozdziale ^^
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością <3
@lovju69
O moj Boze.
OdpowiedzUsuńDaniell???
Nie no on nie moze miec drugiej dziewczyny. NIE NIE NIE
EJ TY ZAWSZE KONCZYSZ W TAKIM MOMENCIE. TO NIE FAIR.
EJ JA SIE OBRAZAM
.
.
.
.
.
DOBRA PRZESZLO MI. NO ALE JEJUU CO TO ZA BABA??? WYDAJE MI SIE ZE JEST ZDESPEROWANA BYŁĄ. TAAK TAK MONE PRZEMYSLENIA.
A co do cholernego fiuta Gorge'a NALEZY MU SIE. ON NIECH SIE LECZY BO SORY AZ TAK PIERDOLNIETYM BYC NIE MOZNA.
DOBRA KONIEC MOICH PRZEMYSLEN
ROZDZIAL JAK ZWYKLE PERFECT
CZEKAM NA NASTEPNY. WENY ZYCZE I O BOZE TAK SIE NAJADLAM (RODZINNY OBIADEK) ZE NORMALNKE MOJ BRZUCH ZARAZ EKSPLODUJE. BUUM
DOBRA TERA JUZ KONIEC
NARA xx
@Just_to_dream_
nawet nie wiesz jak bardzo kocham czytać Twoje komentarze ekfjubsdvfekvsdghjvadrghjvkjdf <3
UsuńOmg! Dzieje się!
OdpowiedzUsuńByle się nie pokłócili! :(
Czekam na kolejny xx
@TheAsiaShow_xx
No takiego zakończenia to się nie spodziewała.. Zaskoczyłaś mnie
OdpowiedzUsuńCzy on ją okłamał?
Co teraz będzie??
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział xx
o lol, co to za Daniell? a rozdział jak zawsze zjaebisty! xD
OdpowiedzUsuńGenialny, daj mi jak najszybciej kolejną część! <3
OdpowiedzUsuń/@tbhidkandidcx
OMFG załamałaś mnie psychicznie tą końcówką xd chcę już kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńHahaha końcówka najlepsza;) czekam na następny:)) @maooho
OdpowiedzUsuńomg omg ale się dzieje, nie wierze w tą końcówke haaha
OdpowiedzUsuńO kuźwa o.O O co chodzi z tą Danielle? Lol ale się będzie działo w następnym! Czy musisz przerywać w takich momentach?! xD ugh.. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na nn xx
OdpowiedzUsuń@ekri2000
cudny rozdział *-* ciekawe co teraz:o czekam nn <3
OdpowiedzUsuńHahahhahahahahahahahahhahahahahahahahhahahahahhahahahhaha ta Daniell to pewnie jakąś psycho fanka Justina która myśli że ma niego szansę
OdpowiedzUsuńhahahahahahahahahaha najlepszy komentarz EVER! XD <3
Usuńznowu w takim momencie przerywasz ; o ty to wiesz jak nas zaskoczyć,gratuluję kolejnego zajebistego rozdziału! oby tak dalej ^^
OdpowiedzUsuńhahaha przecież ta Danielle nie ma szans przy Lily! pfff xD
+racja ta dziewczyna to pewnie zdesperowana była :D
ale czemu Justin to przed nią ukrył :c oby to miedzy nimi nic nie popsuło
z niecierpliwością czekam na nn :) ...czytam twojego bloga a powinnam się uczyć do sprawdzianu na jutro haha ups xd
@MyLifeMyWorldJB
Wow , nie potrafię określić słowami jaki jest ten rozdział ... No poprostu ZAJEBISTY .<3 A moze ta Danielle jest od Gregora ..;o @_Little_Me
OdpowiedzUsuńO masakra, tego sie nie spodziewalam !
OdpowiedzUsuń@for_me_bitches
nie mogę się oderwać. te opowiadanie jest prawie tak genialne jak danger <3 @sweetcookie233
OdpowiedzUsuńOmg..... Co ty wyprawiasz Justin?!
OdpowiedzUsuńomg omg ale się dzieje kjnvkjdnfkdnfkjn
OdpowiedzUsuńOMB ale się podziało...
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńmozesz mnie informowac?
@_fidelidad
jak wygląda george?
OdpowiedzUsuńZac Efron to George jego zdjecie jest pod 1 rozdzialem. ;)
Usuń